środa, 27 lipca 2011

Po dniu trzecim: Meadow Quartet oraz muzyka Żydów z Jemenu

Meadow Quartet, photo by Jarosław Majchrzycki
 W ostatnim dniu festiwalu poznańska publiczność miała okazję poznać zespół polskich klezmerów „Meadow Quartet”, którego koncert odbył się na dziedzińcu Muzeum Archeologicznego. Projekt młodych artystów prezentował muzykę z pogranicza żydowskiego folku w jazzowo-ambientowej narracji. Kompozycje czterech utalentowanych muzyków mające poetyckie tytuły jak „Na łące” stanowiły wyrafinowane i spójne melodie grane w łagodnej, wręcz delikatnej ekspresji. „Meadow Quartet” w koncepcji przypomina projekty Davida Krakauera, choć w wyrazie prezentuje muzykę bardziej refleksyjną i relaksującą. 

Piotr Skowroński i Marcin Malinowski, photo by Jarosław Majchrzycki

Drugi koncert „Muzyka Żydów z Jemenu” stanowił doskonałe dopełnienie i rozwinięcie poprzedniego. Sala wypełniła się soczystym dźwiękiem klarnetu Wacława Zimpla, którego minimalistyczne w wyrazie solówki świetnie współgrały ze „skupionym” graniem Raphaela Rogińskiego i wielobarwnymi melodiami klarnecisty Perry’ego Robinsona. Na perkusji „pajęczą sieć” tkał Michael Zerang co dobrze współbrzmiało z grą Rogińskiego, którego gitara w brzmieniu przypominała sitarę. Koncert zyskał entuzjastyczny aplauz publiczności, której część klaskała na stojąco. Muzyczny wieczór dopełnił jam session trwający do rana w klubie Dragon rozpoczęty klasycznym występem warszawskich muzyków Pawła Postaremczaka, Pawła Szpury, braci Wójcińskich i Marka Tokara. Drugi set ewokował skojarzenia z koncertami, które odbyły się w czasie piątej edycji Tzadika. W efekcie można było usłyszeć motywy charakteryzujące projekt „Żydowski Surf” reprezentowany na jamie przez Raphaela Rogińskiego, również gra Wacława Zimpla szła w kierunku „Undivided”. Perry Robinson przypomniał jak doskonale potrafi wyczuć kiedy i co powinien zagrać.
 autorka: Zosia Domańska
 
Raphael Rogiński, photo by Jarosław Majchrzycki

niedziela, 24 lipca 2011

Po dniu drugim: Daktari oraz Rogiński / Tyciński / Moretti / Rzepka w kwartecie


Ola Rzepka, perkusistka Żydowskiego surfu, photo by Jarosław Majchrzycki
Entuzjaści żydowskich harmonii w punkowej aranżacji mogli posłuchać wczoraj aż trzech koncertów tego typu. Dwa z nich odbyły się w Meskalinie w ramach festiwalu TZADIK, trzeci w Pasażu kultury. 

Daktari, photo by Jarosław Majchrzycki
Sięgając do tradycji członkowie zespołu „Daktari” stworzyli muzykę energetyczną, której ważnym elementem jest dobry kontakt z publicznością, a także przyjemność z grania. „Daktari” przede wszystkim przypomina muzyków nowojorskiej sceny downtown z lat 90-tych ubiegłego wieku z Johnem Zornem na czele, skupionych wokół klubu Knitting Faktory, a później Tonic oraz legendarnego Joe’a Meadowsa. Urzekła gra gitarzysty Mirona Grzegorkiewicza, energetyczny, narwany trębacz Olgierd Dokalski oraz świetny, motoryczny basista Maciej Szczepański. Muzykę cechowała czytelność tematów i rockowo punkowy bit.

Macio Moretti i Bartek Tyciński, photo by Jarosław Majchrzycki
Co do koncertu „Żydowski surf” ciekawe spostrzeżenia miał Marek Wajda, stwierdził mianowicie, że zespół wykonywał tylko pozornie prostą muzykę. Zasadnicza idea projektu polegała na wyższym stopniu improwizacji, która przede wszystkim odbywała się na poziomie aranżacji i wymagała perfekcyjnego warsztatu. Niby zawsze grane jest to samo, ale zupełnie inaczej. Taki kontrast pomiędzy prostotą i skomplikowaniem daje „głęboki drive”.   
autorka: Zosia Domańska

sobota, 23 lipca 2011

Po dniu pierwszym: Undivided + Perry Robinson oraz Mikołaj Trzaska solo

Perry Robinson oraz Wacław Zimpel - jam session w Dragonie
Piąta edycja TZADIK POZNAŃ FESTIVAL rozpoczęła się niezwykłym wydarzeniem kulturalnym, jakim był występ w Estradzie unikalnego zespołu Wacława Zimpla „Undivided”. Prawdopodobnie w takim składzie, w jakim wczoraj zagrali już więcej w Poznaniu się nie pojawią. Ważny jest również fakt, że tego samego dnia miała swoją premierę płyta zespołu. Trzy improwizowane kompozycje Zimpla, które zostały wykonane podczas koncertu znajdują się również na płycie. Jednak to muzyka na żywo zrobiła na mnie większe wrażenie, ponieważ doskonała jakość nagrania, nie jest w tym przypadku w stanie zastąpić „środowiska naturalnego” jakim jest sala koncertowa z dobrą akustyką, dla odczucia pełni oddziaływania organicznej muzyki „Undivided”. Dopiero na koncercie można było doświadczyć „rozpływania się” w tej przestrzennej  muzyce i zobaczyć legendarnego Bobby’ego  Few, który mimo swojego wieku był dla mnie najbardziej elektryzującą postacią koncertu. Kaskady wielobarwnych pasaży granych na fortepianie ze spokojem i koncentracją wręcz hipnotyzowały słuchaczy. Co charakterystyczne Few potrafił oczarować nie tylko „tęczowym” brzmieniem instrumentu, lecz także detalem, pojedynczymi dźwiękami o określonych wysokościach, które nagłą wyrazistością tworzyły interesujący kontrast dla całości brzmienia, tak jakby pełniły rolę melodii. Wielobarwny szum i orkiestralne brzmienie składu kontrapunktowała indywidualna inicjatywa muzyków. Zarówno na płycie, jak i na koncercie najbardziej urzekła mnie solówka Marka Tokara, która brzmiała jak fascynująca rozmowa. Drugi utwór muzycy zagrali na ludową nutę, gdzie wyróżniała się partia drugiego wirtuoza instrumentu, klarnecisty Perry’ego  Robinsona. Polskiej publiczności muzyk zapadnie w pamięć przede wszystkim, dzięki poprzedzającym festiwal jam session w klubie Dragon. Projekt „Undivided” może nie jest muzyką klezmerską, ale spotka się z tą muzyką na poziomie ekspresji wyzwalającej w słuchaczu poczucie nostalgii oraz na poziomie duchowości i refleksyjności. Nawiązując do tematyki festiwalu podczas bisu muzycy stworzyli liryczną improwizację do żydowskiej melodii, którą Wacław Zimpel nauczył się od Mikołaja Trzaski. Solowy występ saksofonisty odbył się we wczorajszy piątkowy wieczór w Małym Domu Kultury. Zestawienie tych dwu koncertów było dobrym pomysłem, gdyż kameralny koncert Mikołaja Trzaski świetnie kontrastował z symfonicznym brzmieniem „Undivided”. Grę czołowego muzyka polskiej sceny jazzowej wyróżnia skoncentrowanie uwagi słuchacza na niuansach i wyrazistości „poetyckich szeptów” jakie można wydobyć z instrumentu poprzez delikatne wystukiwanie rytmów palcami o blachę saksofonu czy budowanie napięcia za pomocą wdmuchiwania powietrza, nie wydając przy tym dźwięku. Wykonanie przez Trzaskę chasydzkich nigunów, pieśni ormiańskiej czy własnej kompozycji „Kiedy umrę, chciałbym, żeby pochowano mnie w Twoim brzuchu” było swoistą medytacją, emocjonującą opowieścią. Dojrzała i niepowtarzalna interpretacja żydowskich melodii była nacechowana efemerycznością brzmienia, które doskonale oddawało atmosferę tematyki śmierci i zapomnienia. Występ był jednym z najpiękniejszych hołdów złożonych muzyce chasydzkiej jakie kiedykolwiek słyszałam.  
autorka: Zofia Domańska   

czwartek, 21 lipca 2011

Jam Session w Dragonie!!!

Mark Tokar, Perry Robinson i Wacław Zimpel

Perry Robinson i Wacław Zimpel
We wtorek i środę muzycy przybyli na Tzadik Poznań Festival - Perry Robinson, Wacław Zimpel, Mark Tokar, Michael Zerang oraz Klaus Kugel - spotykali się wieczorami z publicznością zapraszając związanych z Dragonem instrumentalistów (Piotr Mełech, Paweł Postaremczak, Ksawery Wójciński) do wspólnego grania.

środa, 20 lipca 2011

Perry Robinson i Klaus Kugel już w Poznaniu!

Perry Robinson i Klaus Kugel, photo by Tomasz Konwent
 
Pierwsi muzycy - klarnecista Perry Robinson oraz perkusista Klaus Kugel, występujący na piątej edycji Tzadik Poznań Festival, przybyli w poniedziałek do Poznania. Dołączyli do Wacława Zimpla który od ubiegłego tygodnia jest już w Poznaniu oraz Michaela Zeranga - gościa festiwalu Animator.